Nowy Rok na blogu zaczynam kulinarnie! Na pusty żołądek nie czytać!!!
Wiem, że po ponad pół rocznej przerwie powinnam się tłumaczyć, lecz... Nie ma z czego. Swojego lenia i tak nie wybronię :)
A więc jak i zawsze (powtarzam się niemiłosiernie) mam nadzieję że tym razem wpisy będą regularniejsze. Eh...
"Kucharz Krakowski" to pozycja obowiązkowa w każdym krakowskim domu. Nie znany jest rok wydania "tej mojej", czytana była natomiast mniej-więcej od 1850 r. Pani Maria Gruszecka oprócz "smacznych i tanich przepisów do kuchni obywatelskiej wg. kuchni krakowskiej, litewskiej :) francuskiej i wiedeńskiej z uwzględnieniem higieny i dyetyki", poleca także obiady na każdy dzień całego roku.
Autorka jest jednak bardziej znana z pozycji "366 obiadów - praktyczna książka kucharska" (ponownie wydana w latach 30-tych) teraz to już kolekcjonerska pozycja, lecz jeszcze można ją znaleźć (za ponad 100 zł) w antykwariatach czy na Allegro.
A więc dzisiaj (ok. 150 lat temu) "Kucharz Krakowski" poleca:
1. Zupa rumiana z ryżem - niestety przepis podaje tylko samą zupę rumianą - rozumie się, że trzeba dodać ryż - ile łutów? nie wiadomo. Cudny język ..."z grzankami smażonemi na maślę i w kostkę pokrajanemi..." (tu zaczyna cicho burczeć w brzuchu!)
2. Kaczki ze sałatą - kaczki pieczone, sałata prawdopodobnie do wyboru - teraz sałatą nazywamy warzywo, a to co miała na myśli Gruszecka - sałatką lub surówką...
3. Tort kawowy na deser, albo na popołudniowe pogawędki przy herbatce (rozmawia jeszcze ktoś po domach przy herbacie? wizytuje się nawzajem ? ...)
Ponoć z tej książki dla oszczędnych gospodyń, proponująca tanią strawę, przez lata namiętnie korzystał były szef kuchni "Wierzynka", i tak kuchnia dla niebogatych domów stała się kuchnią jednej z najbardziej luksusowych restauracji. Chociaż teraz proponowałabym im ponowną lekturę "Kucharza Krakowskiego" ....