Wiem , że już prawie tydzień po Świątkach, lecz materiał był pozbierany jeszcze przed ostatnią niedzielą i żaden inny temat póki co mi po głowie nie chodzi. Z góry uprzedzam, że post jest ni to ognisty, ni to krakowski :).
Święto Zielonych Świątek wiąże się z kultem ognia, które sięga zamierzchłej przeszłości. Jeszcze starożytni Słowianie palili ognie w świętych gajach na cześć boga światła i słońca Jarowita. Ognie palone na wysokich górkach miały pomagać bogom światła pokonywać duchy ciemności i inne siły nieczyste.
Dla ówczesnych ludzi cały ten okres, zanim słońce wstąpi w znak Raka, był czasem cudów i tajemnic w przyrodzie. Wtedy znikały lub ukazywały się bezcenne skarby, złe duchy najbardziej dokuczały, a przyroda znajdowała się na samym szczycie swego rozwoju.
Ostatnim wyrazem tych wszystkich tajemnic była Noc Świętojańska, podczas której pojawiał się rycerz bez głowy na czarnym koniu, który miał odwrotnie przybite podkowy.
Otóż w ten sposób, cały czas w okresie od Zielonych Świątek aż do nocy świętojańskiej, palono ognie po górach i polach. Ogień ten, zwany sobótkowym, miał oczyścić ludzką duszę od grzechów, a ziemię od chorób by zapewnić urodzaj. Chronił także od porażenia błyskawicą, robactwa itd.
Uroczystości palenia sobótek na terenach polskich, odbywały się przeważnie w noc świętojańską, natomiast w Krakowie i w Małopolsce właśnie w dniach Zielonych Świątek. W całej okolicy od Ojcowa do Lanckorony, od Wzgórza Chełmskiego po kopiec Wandy gorzały tysiące ognisk. Musiał to być niesamowity widok.
Przy każdym ognisku parobki i dziewczęta :) otaczały kręgiem palący się stos słomy i gałęzi. Często pośrodku tego kręgu buchała ciemnym płomieniem podpalona smolna beczka, a młodzieńce trzymając na długich żerdziach snopki rozpalonej słomy ścigali po polach dziewczyny. Co śmielsi przeskakiwali przez stos pośpiewując pod nosem krakowiaki.
Zabawa kończyła się okrzykiem "Sobótki na Zielone Świątki", po czym wszyscy rozrzucali po polach spalony popiół i rozchodzili się.
W XIX wieku w Krakowie zaczęto organizować zabawę ludową na Bielanach. Atrakcjami tych zabaw były rozmaite huśtawki i karuzele, i inne typowo odpustowe rozrywki. Tak samo jak i teraz ,w ten dzień kobiety mogły zwiedzać wnętrze klasztoru Kamedułów.
Poniżej zabawa na Bielanach w 1926 r. Zdjęcia, niestety nie najlepszej jakości, pochodzą z Kuriera-Literacko Naukowego.
1. Stragany
2. Karuzela i piękna dziewczynka na pierwszym planie
3. Zakochana para (Pana musiał ktoś potraktować ówczesnym Photoshopem :P)
Na górze obraz Witolda Wójtkiewicza z 1906 r. "Zielone Świątki koło Krakowa", a także zdjęcie z przygotowania podpalenia sobótki udostępnione przez www. gazeta.pl - polecam tam także artykuł "Światło wyznacza porządek" .
Święto Zielonych Świątek wiąże się z kultem ognia, które sięga zamierzchłej przeszłości. Jeszcze starożytni Słowianie palili ognie w świętych gajach na cześć boga światła i słońca Jarowita. Ognie palone na wysokich górkach miały pomagać bogom światła pokonywać duchy ciemności i inne siły nieczyste.
Dla ówczesnych ludzi cały ten okres, zanim słońce wstąpi w znak Raka, był czasem cudów i tajemnic w przyrodzie. Wtedy znikały lub ukazywały się bezcenne skarby, złe duchy najbardziej dokuczały, a przyroda znajdowała się na samym szczycie swego rozwoju.
Ostatnim wyrazem tych wszystkich tajemnic była Noc Świętojańska, podczas której pojawiał się rycerz bez głowy na czarnym koniu, który miał odwrotnie przybite podkowy.
Otóż w ten sposób, cały czas w okresie od Zielonych Świątek aż do nocy świętojańskiej, palono ognie po górach i polach. Ogień ten, zwany sobótkowym, miał oczyścić ludzką duszę od grzechów, a ziemię od chorób by zapewnić urodzaj. Chronił także od porażenia błyskawicą, robactwa itd.
Uroczystości palenia sobótek na terenach polskich, odbywały się przeważnie w noc świętojańską, natomiast w Krakowie i w Małopolsce właśnie w dniach Zielonych Świątek. W całej okolicy od Ojcowa do Lanckorony, od Wzgórza Chełmskiego po kopiec Wandy gorzały tysiące ognisk. Musiał to być niesamowity widok.
Przy każdym ognisku parobki i dziewczęta :) otaczały kręgiem palący się stos słomy i gałęzi. Często pośrodku tego kręgu buchała ciemnym płomieniem podpalona smolna beczka, a młodzieńce trzymając na długich żerdziach snopki rozpalonej słomy ścigali po polach dziewczyny. Co śmielsi przeskakiwali przez stos pośpiewując pod nosem krakowiaki.
Zabawa kończyła się okrzykiem "Sobótki na Zielone Świątki", po czym wszyscy rozrzucali po polach spalony popiół i rozchodzili się.
W XIX wieku w Krakowie zaczęto organizować zabawę ludową na Bielanach. Atrakcjami tych zabaw były rozmaite huśtawki i karuzele, i inne typowo odpustowe rozrywki. Tak samo jak i teraz ,w ten dzień kobiety mogły zwiedzać wnętrze klasztoru Kamedułów.
Poniżej zabawa na Bielanach w 1926 r. Zdjęcia, niestety nie najlepszej jakości, pochodzą z Kuriera-Literacko Naukowego.
1. Stragany
2. Karuzela i piękna dziewczynka na pierwszym planie
3. Zakochana para (Pana musiał ktoś potraktować ówczesnym Photoshopem :P)
Na górze obraz Witolda Wójtkiewicza z 1906 r. "Zielone Świątki koło Krakowa", a także zdjęcie z przygotowania podpalenia sobótki udostępnione przez www. gazeta.pl - polecam tam także artykuł "Światło wyznacza porządek" .