"Tajny Detektyw" |
Kraków to miasto ciche i spokojne. Czy to teraz, czy wtedy. W 1932 roku "Tajny Detektyw" pisał wprost: "zabójstwa należą w spokojnym Krakowie stosunkowo do rzadkości!" A gdy zdarzały się poruszały umysły wszystkich, zwłaszcza, jeżeli ktoś z zimną krwią i jak sądzono wyłącznie dla pieniędzy, zamordował osobę w podeszłym wieku.
"Zbrodnia i kara" Dostojewskiego przeniesiona z Sankt-Petersburga do Krakowa na ulicę Szpitalną?
Zapraszam na kolejną odsłonę kryminalnego czwartku. A za przewodnika posłuży nam ilustrowany tygodnik kryminalno-sądowy, który pod koniec roku 1931 zaczął wydawać koncern prasowy "IKC", wspomniany już powyżej - "Tajny Detektyw".
Numer 32/1932
(pisownia oryginalna)
"Ulica Szpitalna w Krakowie, charakterystyczna z powodu licznych handlów mebli i księgarń antykwariatów, grupujących się na tej ulicy, została poruszona wiadomością o zamordowaniu samotnej staruszki, zamieszkałej w realności pod liczbie 20 na pierwszem piętrze w oficynie.
Zajmowała małe, ubogie mieszkanko około 70-letnia staruszka Maria Ryssokowska, wdowa po woźnym muzeum, utrzymując się ze skromnej emerytury i wsparć. W dniu 14-go września po raz ostatni widziała ją dozorczyni domu. Gdy bowiem zamiatała około godziny l0-tej rano podwórze domu, Ryssokowska pośpiesznie zamykała drzwi i okno wiodące z jej mieszkania na podwórze, celem uchronienia się od kurzu. W ciągu całego dnia wietrzyła się pościel staruszki na ganku domu. Gdy nadeszła godzina 10 wieczór, a pościel ta pozostawała nadal na dworze, sąsiedzi zdziwieni tą okolicznością zaczęli dobywać się do mieszkania staruszki. Gdy kucharka nauczycielki, mieszkającej obok, z wejściem z tego samego ganku nie mogła dopukać się do mieszkania Ryssakowskiej sprowadziła montera, zatrudnionego w tym samym domu w zakładzie instalacyjnym Bieniarza.
źródło:audiovis.nac.gov.pl |
Ponieważ drzwi mieszkania Ryssokowskiej w górnej części zaopatrzone są w szyby, przeto monter ów przystawił drabinę do drzwi, aby zajrzeć do wnętrza. - "Staruszka leży rozkrzyżowana na podłodze!" - zawołał z przerażeniem do otaczających go sąsiadów. Obecni razem ze sprowadzonym ze sąsiedniej Kasy Oszczędności woźnym dali natychmiast znać policji o swoim przerażającem odkryciu.
Po wkroczeniu władz okazało się, że staruszka została zamordowana kilku uderzeniami tępem narzędziem w głowę i że leżała w kałuży krwi na podłodze, przywalona poduszką i szmatami. Splądrowane mieszkanie wskazuje na morderstwo w celach rabunkowych, a to tem bardziej, że wedle zapodań członka rodziny zamordowanej, brakuje sumy 1.000 złotych, którą staruszka posiadała.
Od wczesnego ranka dnia 15-go b. m. rozpoczęła urzędowanie komisja sądowo-lekarska, zaś zwłoki odstawiono do Zakładu Medycyny Sądowej. Sprawca narazie jest nieznany.
Z sąsiadów tylko zamieszkali za ścianą domownicy nauczycielki słyszeli dnia 14 września koło godziny 5-tej popołudniu w mieszkaniu staruszki głos mężczyzny, którym zapewne był nieschwytany narazie morderca Ryssokowskiej. Przybyłe na miejsce władze policyjne celem ustalenia czasu, przyczyny i okoliczności uśmiercenia śp. Ryssokowskiej stwierdziły brak około 20 sztuk dolarówek, które ś. p. Ryssokowska posiadała i pewnej kwoty w złotych, jaką przed kilku dniami miała podjąć z Kasy Oszczędności.
Celem wytropienia morderców puszczono w ruch cały aparat śledczy.
źródło: audiovis.nac.gov.pl |
Przez cały dzień czwartkowy gromadziły się przed domem przy ulicy Szpitalnej 20 tłumy ciekawych,
komentujących niezwykły wypadek mordu, dokonanego na ubogiej staruszce, u której sprawca nie
mógł się spodziewać znaczniejszej gotówki.
Głos ogółu wypowiadał się za tem, iż musiał to być osobnik, dobrze obznajomiony z trybem życia
upatrzonej przez siebie ofiary."
I pomyśleć tylko, że wtedy pranie wiszące cały dzień oznaczało, że stało się coś złego... A sprawa ta aczkolwiek wstrząsająca wydaje się być typowym morderstwem rabunkowym.
Nic bardziej mylnego!
Zapraszam do kolejnej części w kolejny czwartek!