Ostatnio na naszych profilach społecznościowych zamieściłyśmy trzy zdjęcia jakoby z powodzi z 1903 roku. Niestety wiele na tych zdjęciach nie pasowało, zwłaszcza kamienice, których w 1903 jeszcze nie miało prawa być. Rozpoczęłyśmy śledztwo :), a dzięki naszej wiernej czytelniczce Ewie K. wiemy już na pewno, że te zdjęcia są z powodzi, która miała miejsce w Krakowie 1908 roku.
Najpierw zdjęcia:
Źródło: MuFo |
Źródło: MuFo |
Źródło: MuFo |
Widzimy, że al. Zygmunta Krasińskiego nosiła wtedy nazwę ul.Swobody, a także zauważyć możemy:
wały kolei obwodowej, wał przeciwpowodziowy, rogatkę miejska, realność prof. Władysława Ekielskiego, - Krakowski Zakład Witraży Stanisława Gabriela Żeleńskiego, Władysława Ekielskiego i Antoniego Tucha, kamienica pod Sową, która została została ukończona dopiero w 1907 roku i która nie dawała spokoju :).
A teraz bardzo literacki artykuł z "Nowości Illustrowanych" z 1 sierpnia 1908 roku.
PISOWNIA ORYGINALNA
Pod znakiem powodzi
"Przerwały się upusty , niebieskie... I lały się z nich strugi deszczu bez miary i bez końca, dzień za dniem. Więc niszczały plony w polach gnił i na marne szedł majątek rolnika. A spadające masy wody zbierały się w strumieniach górskich i w rzeczkach małych, które skutkiem tego rozlewały się coraz szerzej i przemieniały w ogromne rzeki.
Cała ta masa wód, potężna siłą, groźna, tocząca się wartkim prądem, zbierała się do koryta Wisły. W miarę trwania ulewy, stan wody na Wiśle podnosił się coraz wyżej i wyżej, a groźba wylewu, groźba tej najstraszniejszej klęski żywiołowej stawała się coraz potężniejszą i coraz prawdopodobniejszą.
Ludność, zamieszkała w domach, położonych gęsto tuż nad brzegami Wisły, zarówno po wsiach, jak w Krakowie i jego przedmieściach, patrzyła z trwogą i przerażeniem na żółte, spienione fale rzeki, wsłuchiwała się z zapartym oddechem w ponury, złowrogi szum, oczekując lada chwila katastrofy. Ze strony władz poczyniono wobec groźby powodzi wszystko, co w takich wypadkach może niebezpieczeństwa zapobiedz, a przynajmniej grozę klęski umniejszyć. Ostrzeżono więc ludność zawczasu i polecono mieć się na baczności, przygotowano łodzie i pontony do przewożenia ludzi i utrzymania komunikacyi, nagromadzono dalej w zagrożonych miejscach kobylice i deski, celem urządzenia chodników nad powierzchnią wody. Pozyskano też pomoc wojskowości i kilka oddziałów pionierów zostało odkomenderowanych do czuwania nad brzegami wezbranej Wisły. A deszcz lał i lał dalej, więc woda na Wiśle szła coraz wyżej. Dosięgła 2 metrów nad 0, potem półtrzecia, wreszcie 3 metrów. Brakowało już niewiele, aby masa wody wystąpiła z brzegów i rozlała się szeroko po okolicy Krakowa, po Podgórzu — zwłaszcza tam, gdzie te brzegi niskie i nie obwałowane. A że deszcz nie ustawał, więc zdawało się, iż nic już nie uchroni miasta przed nową klęską.
Sytuacya stała się groźną zwłaszcza w ostatnich dniach ubiegłego tygodnia, w piątek i sobotę, gdy nastąpił częściowy wylew Rudawy w górnej części ulicy Wolskiej, tuż pod parkiem Jordana.
Wylew Rudawy jest zwykle przygrywką do wylewu Wisły. Następuje wówczas, gdy poziom wody na Wiśle podniesie się tak wysoko, iż woda z Rudawy, płynąca znacznie wolniej niż w Wiśle, nie może odpłynąć, gromadzi się w swem korycie, a wreszcie występuje z brzegów. Stało się to w sobotę, skutkiem czego górna część ul. Wolskiej znalazła się pod wodą.
Komunikacyę utrzymywał wóz straży pożarnej, przewożąc publiczność przez miejsca, zalane wodą Bardzo groźnie przedstawiało się położenie w ulicy Retoryka, gdzie do piwnic i suteren domów, kilka domów stało nawet częściowo w wodzie.
Nie mniej poważnie zagrożony był plac Groble. U brzegu Wisły czuwał tam oddział pionierów, pod kierunkiem kilku oficerów. Ustawiono tam szereg dużych łodzi i pontonów blachą obitych. Tak samo przy moście podgórskim czuwali pionierzy, bo i tam woda mogła każdej chwili wystąpić z brzegów i zalać niżej położone ulice.
Na szczęście powódź tym razem ominęła Kraków. Skończyło się na strachu. Od poniedziałku woda na Wiśle poczęła zwolna opadać, pozwalając mieszkańcom okolic nadwiślańskich odetchnąć swobodnie i spokojnie patrzeć w przyszłość."
I takim to sposobem do kolekcji zdjęć z powodzi w 1908 r. dołączyły i te podpisane w Muzeum Fotografii w Krakowie jako z 1903 r.