Półtora miesiąca raz dwa i minęło. Już mamy Nowy Rok, i nasz i nawet chiński - wodnego smoka! Więc wszystkim moje mega spóźnialskie życzenia samych pomyślności! Mnie bez reszty pochłania nowa strona/blog Craftladies.pl, a na Kraków... czasu brak. Ze zdjęciami i dłuższymi spacerami czekam na wiosnę, nie ze względu na temperaturę (uwielbiam to co teraz jest za oknem - mróz i słońce!), czekam po prostu na dłuższy dzień.
Ten rok zaczniemy modą :) A konkretnie od niezwykłego pokazu mody w Teatrze Słowackiego, który się odbył 17 listopada 1927 roku.
Niezwykły - bo pierwszy taki w Krakowie, a do tego zorganizowany przez prezydentową Rollową. Pokaz ten miał na celu zademonstrować rodzimą - krakowską produkcję, a modelkami (ówcześnie mówiło się - manekinkami :P) były artystki Teatru.
Estradę przepięknie udekorowano pięknymi dywanami, świeżymi kwiatami, a każda z pań, "która wychodziła na scenę witana była jakąś swoją ilustracją muzyczną odtwarzaną na świetnym fortepianie Bechsteina, ze znanego zakładu pani Smolarskiej".
Pracownia futer "Jachimskiego" z ul. Grodzkiej zademonstrowała futra raczej praktyczne, ogólny aplauz wzbudził płaszcz z perskim barankiem noszony przez panią Kłońską, a także nowość - futro z młodych świstaków, miała go na sobie Kicia (Maria) Bednarska.
Kolejna krakowska firma to "Moor" również z ul. Grodzkiej pokazała futra nadzwyczaj efektowne. Pani Jaroszewska chodziła po podium w bogatym płaszczu z piżmaków sealskinowych przybranym prawdziwymi białymi lisami.
Cóż jak widać "grinpisi" jeszcze wtedy nie działali, a i farby w sprayu nie było, inaczej taki pokaz z pewnością by się nie udał.
Kolejno były pokazywane sukienki: od skromnych sportowych do wspaniałych olśniewających toalet wieczorowych. Największymi brawami cieszyła się znana dobrze krakowskim modnisiom firma "Szaneer" z ul. Floriańskiej, która przy pomocy p. Hałacińskiej zaprezentowała imponującą czarną kreację z wachlarzem z prawdziwych strusich piór.
Był też pokaz kapeluszy od firmy "Lu" przy Floriańskiej, szali chustek i wachlarzy od firmy "Schreiber" znajdującej się też przy Floriańskiej, pantofelków od "Wernera" z ul. Sławkowskiej.
Wydarzenie wieńczyła demonstracja fryzur chłopięcych (krzyk ówczesnej mody) i peruk. Największe owacje otrzymał zakład fryzjerski "Bristol" z pl. Mariackiego - gdyż "wiadomą jest rzeczą, że p. Roman i p. Erna to prawdziwi artyści w swoim zawodzie - najpiękniej upinają perukę i równie pięknie układają fryzury".
Pod koniec pokazu zgodnie stwierdzono, że niezbędnym uzupełnieniem każdego stroju jest kwiat, który przypina się i do futra i do sukni, gdyż "kwiat prawdziwie artystycznie wykonany, ogromnie wiele dodaje uroku aparycji - polecamy kwiaty z pracowni "Jadwiga" przy ul. Grodzkiej.
Ten rok zaczniemy modą :) A konkretnie od niezwykłego pokazu mody w Teatrze Słowackiego, który się odbył 17 listopada 1927 roku.
Niezwykły - bo pierwszy taki w Krakowie, a do tego zorganizowany przez prezydentową Rollową. Pokaz ten miał na celu zademonstrować rodzimą - krakowską produkcję, a modelkami (ówcześnie mówiło się - manekinkami :P) były artystki Teatru.
Estradę przepięknie udekorowano pięknymi dywanami, świeżymi kwiatami, a każda z pań, "która wychodziła na scenę witana była jakąś swoją ilustracją muzyczną odtwarzaną na świetnym fortepianie Bechsteina, ze znanego zakładu pani Smolarskiej".
Janina Wernicz |
A więc pokaz zaczyna się oczywiście od futer, jako że były wtedy niesłychanie modne.
Firma "Elsen" przy ul. Floriańskiej zademonstrowała przepiękny płaszcz z "breitschwanców" przybrany gronostajami - prezentowany przez panią Wernicz, a także piękny kołnierz z niebieskich lisów, wytworny płaszcz z nutrii i oryginalne lamparcie futro obłożone lisami - na pokazie miała go Zofia Barwińska.lamparcie futro |
audiovic.nac.gov.pl Zofia Barwińska |
Kolejna krakowska firma to "Moor" również z ul. Grodzkiej pokazała futra nadzwyczaj efektowne. Pani Jaroszewska chodziła po podium w bogatym płaszczu z piżmaków sealskinowych przybranym prawdziwymi białymi lisami.
Cóż jak widać "grinpisi" jeszcze wtedy nie działali, a i farby w sprayu nie było, inaczej taki pokaz z pewnością by się nie udał.
Helena Hałacińska |
Był też pokaz kapeluszy od firmy "Lu" przy Floriańskiej, szali chustek i wachlarzy od firmy "Schreiber" znajdującej się też przy Floriańskiej, pantofelków od "Wernera" z ul. Sławkowskiej.
Wydarzenie wieńczyła demonstracja fryzur chłopięcych (krzyk ówczesnej mody) i peruk. Największe owacje otrzymał zakład fryzjerski "Bristol" z pl. Mariackiego - gdyż "wiadomą jest rzeczą, że p. Roman i p. Erna to prawdziwi artyści w swoim zawodzie - najpiękniej upinają perukę i równie pięknie układają fryzury".
Pod koniec pokazu zgodnie stwierdzono, że niezbędnym uzupełnieniem każdego stroju jest kwiat, który przypina się i do futra i do sukni, gdyż "kwiat prawdziwie artystycznie wykonany, ogromnie wiele dodaje uroku aparycji - polecamy kwiaty z pracowni "Jadwiga" przy ul. Grodzkiej.