Odwilż, ciapa i deszcz spadający na brudny śnieg... Jeszcze nie tak dawno narzekałam na zimno, a teraz znowu narzekam :). No cóż nic co ludzkie nie jest mi obce :) hehe.
Otóż dzisiaj chciałabym wrócić do zimy 1929 roku, kiedy to 2 lutego w Dubiach koło Krakowa odnotowano rekord zimna: -42 stopni, niestety liczone "w Celsiuszach" (tak myślałam w dzieciństwie, że stopnie to raz Celsiusz + dwa Celsiusz + itd., a sam Celsiusz to taki piękny bóg pogody :), prawda okazała się mało romantyczna).
Anders Celsius upiększony przez malarza |
Przez cały luty 1929 r. w całej Polsce odnotowywano ponad - 20 stopniowe mrozy.
W Krakowie brakowało węgla, a jego ceny prężnie rosły w górę. Pojawiały się liczne przypadki odmrożeń i zgonów. Ruch na targowiskach ustał zupełnie. Z powodu braku wody zamknięte były szkoły, zawieszono wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dzieci nie wypuszczano z domów.
Wisła zamarzła całkowicie i mieszkańcy Krakowa przemieszczali się z dzielnicy do dzielnicy z pominięciem mostów.
1929 r. Widoczna willa Rożnowskich na cyplu. Najgorzej działo się w przy składach węgla - na ul. Pawiej, ul.Warszawskiej i przy rynku zbożowym (?) . Ustawiały się tam długaśne kolejki: "Przed okienkiem kantoru stoi wielka grupa ludzi. Zmieszane w niej wszystko, od wytwornych futer karakułowych czy małp, aż po łachmanu nasycone odorem jakiegoś strasznego cuchnącego kwasu. Połowa tych ludzi ma obandażowane twarze, nosy i uszy. Mróz wprowadza najspokojniejszych w stan rozdrażnienia."
Połączenia kolejowe w całej Polsce były zawieszone, z powodu pękania szyn. Na trasie, którą czasami często przemierzam - Lwów-Stryj odnotowano około 33 takich pęknięć. Jak widać nasze mrozy w porównaniu do tego to pikuś. Nawet gdyby nie grzaliśmy piecami, kaloryferami, to ilość włączonych urządzeń elektrycznych, które posiadamy w każdym domu nie pozwoli nam zmarznąć. Na koniec polecam maść z kogucikiem o dźwięcznej nazwie - "Mrozol". Na podstawie "IKC" z lutego 1929 roku udostępnionego przez Małopolską Bibliotekę Cyfrową. |